Temu marzeniu już
dziękujemy!
Marzenia czasem przekwitają szybciej, niż zdołamy to uchwycić. Aż szkoda tkwić w miejscu, które już nie pachnie życiem i oddawać swój czas, energię, przestrzeń, myśli temu, co pragnie odejść. Z żalem patrzeć, że kolejne planowanie nie zaistnieje w sferze bytu, realności, gotowości. Szkoda, a jednak trudno powiedzieć:
- Dość! Temu Marzeniu już
dziękujemy!
Może po to są Nasze Marzenia, by
się nie spełniać w całości? By kusić, prowokować, pożądać, czuć proces
tworzenia samej wizji tego, czy innego Marzenia? Bo może rzeczywiście to sama droga
jest ważna, sam proces a nie dojście, osiągnięcie, cel? Nie zawsze umiemy
cieszyć się ze spełnień, co też jest smutne, ale to temat na potem.
Marzenie kiełkuje z małego
nasionka, nasionko zaczyna uwierać, kręcić się, szuka dobrego gruntu w
niezaspokojeniu, w zaniedbaniu, w uciekaniu od życia, w perfekcjonizmie, chęci
udowodnienia, w rywalizacji. A może w braku codziennym? Ten brak codzienny
także uwiera, ale bardziej po ludzku, bardziej przyziemnie - nieustająco wciąż
powtarzany nawet czasem daje o sobie na chwilę zapomnieć i udać przed sobą: „przecież mi nie zależy, nieważne, i tak nie
dam rady”.
Marzenia pozwalają na więcej.
Mogą nie mieć ograniczeń, mogą być iluzją i tabletką na uspokojenie od życia,
mogą być motywacją do bardziej spełnionego dnia w psychicznym dobrostanie a
nawet fizycznym luksusie.
Marzenia żyją w cyklu zmiennych
pór roku, choć nie zawsze się odradzają na wiosnę. Czasami gubią się w zapomnieniu,
braku siły, natłoku powtarzalnych, codziennych spraw. Te nie wykiełkowane
ponownie użyźniają to, co powstanie potem. Są sednem dla ziemi, która zrodzi
kolejne i kolejne…
Niektóre z nich jak wielkie palmy
staną dumnie w środku letniego dnia i oto będą – spełnieniem wyjazdu, podróży,
wszystkiego nowego. Inne jak młode brzózki zaszumią małymi listkami, radośnie
ciesząc się z towarzystwa Spełnionych w brzezinie dorodnych drzew z białą korą.
A jeszcze inne przekwitną, nie podlewane, nie wspominane, nie użyźniane naszym
umysłem. Odłożone. Czasami głębiej, niż by się zdawało i wtedy jak kikuty
wyciętych pospiesznie starych drzew będą domagać się uwagi i co jakiś czas
wyskakiwać w postaci snu, pomyłki, braku. Będą uwierać.
Zauważyć w porę to, co
przekwitłe, nawet jak dookoła wszystko kwitnie, to duża rzecz. Rzecz uważności,
godzenia się na porażkę, na niespełnienie i na granice swoich możliwości. Nie
wszystkie marzenia nas karmią. A może to my karmimy za dużo z nich? Może nawet nie
te, które mamy pod ręką..., czyli tuż, tuż przed urealnieniem, sukcesem, spokojem. Może
zdarza się tak, że karmienie tego, co kruche, małe, wiotkie jest
bezpieczniejsze, niż wypuszczenie na świat tego, co już dorosłe, pełne, gotowe,
co już nie musi być w myśli, obrazie, czy śnie?
I choć to Marzenia użyźniają naszą codzienność, one też się starzeją, bo każde Marzenie ma swój czas.
Warszawa, 25 maja 2016
r. Wiosna w pełni.
…………………………………………………………………………………………………………
Beata Poborska-Kobrzyńska
psycholog, psychoterapeuta, trener
umiejętności psychospołecznych
www.psycholog-poborskakobrzynska.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
...jestem ciekawa Twoich refleksji, uczuć, myśli... więc napisz, jeżeli uznasz, że masz na to ochotę...