środa, 25 maja 2016

Temu marzeniu już dziękujemy!

Temu marzeniu już dziękujemy!



Marzenia czasem przekwitają szybciej, niż zdołamy to uchwycić. Aż szkoda tkwić w miejscu, które już nie pachnie życiem i oddawać swój czas, energię, przestrzeń, myśli temu, co pragnie odejść. Z żalem patrzeć, że kolejne planowanie nie zaistnieje w sferze bytu, realności, gotowości. Szkoda, a jednak trudno powiedzieć:

- Dość! Temu Marzeniu już dziękujemy!

Może po to są Nasze Marzenia, by się nie spełniać w całości? By kusić, prowokować, pożądać, czuć proces tworzenia samej wizji tego, czy innego Marzenia? Bo może rzeczywiście to sama droga jest ważna, sam proces a nie dojście, osiągnięcie, cel? Nie zawsze umiemy cieszyć się ze spełnień, co też jest smutne, ale to temat na potem.

Marzenie kiełkuje z małego nasionka, nasionko zaczyna uwierać, kręcić się, szuka dobrego gruntu w niezaspokojeniu, w zaniedbaniu, w uciekaniu od życia, w perfekcjonizmie, chęci udowodnienia, w rywalizacji. A może w braku codziennym? Ten brak codzienny także uwiera, ale bardziej po ludzku, bardziej przyziemnie - nieustająco wciąż powtarzany nawet czasem daje o sobie na chwilę zapomnieć i udać przed sobą: „przecież mi nie zależy, nieważne, i tak nie dam rady”.

Marzenia pozwalają na więcej. Mogą nie mieć ograniczeń, mogą być iluzją i tabletką na uspokojenie od życia, mogą być motywacją do bardziej spełnionego dnia w psychicznym dobrostanie a nawet fizycznym luksusie.

Marzenia żyją w cyklu zmiennych pór roku, choć nie zawsze się odradzają na wiosnę. Czasami gubią się w zapomnieniu, braku siły, natłoku powtarzalnych, codziennych spraw. Te nie wykiełkowane ponownie użyźniają to, co powstanie potem. Są sednem dla ziemi, która zrodzi kolejne i kolejne…

Niektóre z nich jak wielkie palmy staną dumnie w środku letniego dnia i oto będą – spełnieniem wyjazdu, podróży, wszystkiego nowego. Inne jak młode brzózki zaszumią małymi listkami, radośnie ciesząc się z towarzystwa Spełnionych w brzezinie dorodnych drzew z białą korą. A jeszcze inne przekwitną, nie podlewane, nie wspominane, nie użyźniane naszym umysłem. Odłożone. Czasami głębiej, niż by się zdawało i wtedy jak kikuty wyciętych pospiesznie starych drzew będą domagać się uwagi i co jakiś czas wyskakiwać w postaci snu, pomyłki, braku. Będą uwierać.

Zauważyć w porę to, co przekwitłe, nawet jak dookoła wszystko kwitnie, to duża rzecz. Rzecz uważności, godzenia się na porażkę, na niespełnienie i na granice swoich możliwości. Nie wszystkie marzenia nas karmią. A może to my karmimy za dużo z nich? Może nawet nie te, które mamy pod ręką..., czyli tuż, tuż przed urealnieniem, sukcesem, spokojem. Może zdarza się tak, że karmienie tego, co kruche, małe, wiotkie jest bezpieczniejsze, niż wypuszczenie na świat tego, co już dorosłe, pełne, gotowe, co już nie musi być w myśli, obrazie, czy śnie?

I choć to Marzenia użyźniają naszą codzienność, one też się starzeją, bo każde Marzenie ma swój czas.





Warszawa, 25 maja 2016 r. Wiosna w pełni.

…………………………………………………………………………………………………………
Beata Poborska-Kobrzyńska

psycholog, psychoterapeuta, trener umiejętności psychospołecznych 
www.psycholog-poborskakobrzynska.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

...jestem ciekawa Twoich refleksji, uczuć, myśli... więc napisz, jeżeli uznasz, że masz na to ochotę...